Dzisiaj jest ten dzień, w którym kończymy podsumowania sezonu. Zapraszamy na nasz ostatni ranking.
Wzięliśmy pod lupę kilkanaście nazwisk, przy niektórych nawet mieliśmy kłopot. Jednak przed Wami naszym zdaniem najbardziej subiektywna klasyfikacja.Na miejscu dziesiątym umieściliśmy Antonio Colaka. Zawodnik mający za sobą 6 meczy w Bundeslidze z miejsca powinien być gwiazdą naszej ligi. On był natomiast tylko dobry. Nie potrafił sam wygrać meczu, czy utrzymać przez dłuższy czas swojej strzeleckiej serii. Jego gra Lechii wystarcza i zostawili napastnika na następny sezon.Jego10 goli w sezonie daje mu tylko 10 miejsce w naszym rankingu.
Na miejscu numer dziewięć znajduje się Deniss Rakels. Napastnik Cracovii z początku nie grał. Był dopiero trzecim wyborem trenera Podolińskiego. Jednak wobec wpadki dopingowej Nowaka i słabej formy Zjawińskiego, wskoczył do składu. Miejsca w nim już nie oddał. Wobec zmiany trenera w Cracovii zawodnik został przesunięty na skrzydło. Na tej pozycji nie dość, że też strzelał bramki to jeszcze asystował. Ten sezon był niewątpliwie najlepszy w jego karierze. Zdobył 11 bramek, miał cztery asysty. Bardzo dobrze gra tyłem do bramki, a co ważne jest skuteczny. U nas ta postawa daje dziewiąte miejsce.
Na ósmym miejscu znajduje się jedno z odkryć tego sezonu. Tą osobą jest Łukasz Zwoliński, snajper Pogoni Szczecin. Pod nieobecność Marcina Robaka wydawało się, że Pogoń została bez napastnika. Nic z tych rzeczy. Jak już Zwoliński odpalił to strzelał regularnie. W 33 meczach strzelił 12 bramek. Z zalet można wymienić dobre wykończenie i grę tyłem do bramki. W przyszłym sezonie powinien odpalić już na dobre.
Siódme miejsce zajmuje Grzegorz Kuświk. Napastnik Ruchu rozegrał dobry sezon. Zrobił co mógł, strzelił 14 goli. Czy mógł więcej? Oczywiście, że tak, ale trudno o to było w Ruchu. Ma duże wahania formy. Potrafi sam wygrać mecz, by w następnym zepsuć cały wysiłek drużyny.
Nad tym dżentelmenem, który pojawił się u nas na szóstym miejscu długo myśleliśmy. Czy jego kandydatura jest odpowiednia. Zagrał tylko w 24 meczach w których strzelił aż 14 bramek i 3 asysty. Mowa o Mateuszu Piątkowskim, nowym nabytku APOELu Nikozja. Zagrał świetny sezon, szkoda że nie pozwolono mu go dokończyć, bo jego wynik w klasyfikacji strzelców na pewno byłby lepszy. Pozbawiono go możliwości walki o koronę króla strzelców. Szkoda.
Na miejscu piątym znalazł się napastnik "Białej Gwiazdy" Paweł Brożek. Nie raz był krytykowany za brak skuteczności a i tak zdołał strzelić 15 bramek i zanotować 5 asyst w 35 meczach. Jak na swój wiek wynik godny uwagi. Zostaje trzymać kciuki by w następnym sezonie strzelał równie często jak w tym.
Czwarty na naszej liście jest Patryk Tuszyński. Napastnik Jagiellonii bardzo szybko odpalił. Strzelał bardzo regularnie co zaowocowało powołaniem do reprezentacji. W niej jednak nie zadebiutował. Bardzo dobre wykończenie i zmysł do gry kombinacyjnej cechują tego piłkarza. Przed nim nowe wyzwanie jakim jest gra w europejskich pucharach, ale nie powinien mieć z tym kłopotów.
Wchodzimy w decydującą fazę. Na najniższym stopniu podium znajduje się Flavio Paixao. W Śląsku przed sezonem obawiano się kto zastąpi w ataku kontuzjowanego Marco Paixao. Odpowiedzią na to pytanie okazał się jego brat bliźniak. Po fantastycznej jesieni i słabszej wiośnie został wicekrólem strzelców z 18 trafieniami. Ma fantastyczną motorykę i zmysł do gry. Potrafi również technicznie uderzyć co sprawia, że był w minionym sezonie postrachem ligi.
Na miejscu drugim umieściliśmy Orlando Sa. Napastnik z Portugalii miałby za sobą dobry sezon, gdyby nie trener Legii, który nie wystawiał go do składu. Długo nie było w Warszawie takiego napastnika. Zawodnik kompletny, który przerastał naszą ligę. Mimo to zagrał tylko w 26 meczach, spędzając na boisku 1598 minut. Strzelił w tym czasie 13 goli i miał 3 asysty. Wielka strata dla Legii, że zawodnik musiał odejść.
Wielkim zwycięzcom naszego rankingu zostaje król strzelców Ekstraklasy w sezonie 2014/2015. Kamil Wilczek jest największą niespodzianką. Nie znam żadnej osoby, która przed sezonem wskazała by go jako króla strzelców. W tym sezonie zaczął strzelać dość późno bo w 7 kolejce. Jak już zaczął strzelać to nie wiedział kiedy skończyć. I tak oto wbił hat-tricka Legii, dwie bramki w Łęcznej czy cztery gole drużynie GKS Bełchatów. Niestety opuszcza on naszą ligę by spróbować sił w beniaminku Serie A, Carpi FC. Wielka szkoda, że nie będzie nam dane oglądać popisów tego piłkarza w następnym sezonie.
W ten sposób kończymy nasz cykl podsumowań. Dziękujemy wszystkim naszym czytelnikom, którzy dotarli do tego miejsca i nie zrażali się błędami, które się pojawiały w tekstach. Do zobaczenia już jutro w nowym cyklu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz