Poniedziałkowe mecze naszej ligi z reguły cechowały się nudą, brakiem jakości i wynikami 0:0. Dziś oba Górniki nieco wyszły z tej niepisanej reguły i postanowiły zaserwować nam godne widowisko(jak na poniedziałek).
Górnik Łęczna 2:1 Górnik Zabrze, 27.07.2015,g.18:00
Faworytem spotkania wydawał się Górnik z Zabrza. Co prawda na koncie miał przed tym spotkaniem trzy punkty mniej od rywala z Łęcznej, ale też klasa rywala zupełnie inna. Dlatego zdziwiliśmy się, kiedy to gospodarze przejęli inicjatywę na początek meczu.
|
Bartosz Śpiączka(za:przegladsportowy.pl) |
Już w 9 minucie powinno być 1:0 dla podopiecznych Jurija Szatałowa. Ładnie z prawej strony podał Piesio do Poźniaka. Ten przyjmując piłkę zmylił jednego obrońce, robiąc zamach ominął drugiego obrońce i stanął oko w oko z Przyrowskim. Miał dużo czasu, żeby poprawić sobie piłkę i strzelić obok bramkarza. Tak też zrobił. Strzelił obok bramkarza, ale i obok bramki. 7 minut później znów w roli głównej wystąpił Poźniak
. Świerczok najpierw został zablokowany. Piłka wróciła do niego i zawodnik wycofał piłkę na szesnasty metr. Tam był wyżej wspomniany Poźniak, który znów na zamach ominął rywala i tym razem precyzyjnym strzałem otworzył ten mecz. Jak się okazało to był dopiero początek emocji w tym spotkaniu. Kontrolę nad meczem miał cały czas zespół gospodarzy. W 31 minucie padła bramka na 2:0, ale sędzia prawidłowo jej nie uznał dopatrując się spalonego. Na sześć minut przed końcem gorąco zrobiło się w polu karnym gospodarzy. Kosznik(mając żołtą kartkę) zaczął prowokować Łukasza Mierzejewskiego. Ten w pewnym momencie nie wytrzymał i przyładował w Kosznika(główka w stylu Zidanea z finału Mistrzostw Świata w 2006 roku). Piłkarz łęcznian od razu opuścił boisko po czerwonej kartce. Nie obyło się też bez kary dla Kosznika. Za prowokowanie zobaczył drugą żółtą a w konsekwencji czerwoną kartkę. Tak więc obie drużyny grały prawie godzinę w osłabieniu.
Nie oglądałeś meczu? Zobacz skrót!
W drugą połowę lepiej weszli goście.
W 51 minucie egzekwowali oni rzut rożny. Magiera ustawił sobie piłkę w prawym narożniku(lewym od strony bramkarza drużyny przeciwnej)
piłkę przedłużył przypadkowo Słodowy a Roman Gergel z bliska strzelił na 1:1. Był to okres dominacji piłkarzy z Zabrza. W 67 minucie mogli pójść za ciosem i strzelić na 2:1. Madej groźnie uderzał głową, ale piłka ostatecznie do bramki nie wleciała. Nastąpiło to kilka minut później, ale sędzia znów prawidłowo nie uznał bramki, bo był spalony. Mimo przewagi piłkarzy z "Roosevelta" to piłkarze z Aleji Jana Pawła II cieszyli się z bramki.
W 82 minucie kontrę wyprowadzili piłkarze trenera Szatałowa. Sasin dograł z prawej strony do wprowadzonego wcześniej Śpiączki i napastnik łęcznian nie bez problemów skierował piłkę do bramki. Przyrowski miał piłkę na rękach, lecz ta ostatecznie przekroczyła linię bramkową, a sędzia znów podjął dobrą decyzję i uznał gola. Piłkarzom trenera Warzychy mimo usilnych starań nie udało się doprowadzić do remisu i niespodzianka stała się faktem.
W derbach Górnika lepszy okazał się ten z Łęcznej, wygrywając 2:1.
Dziękujemy za uwagę! Zachęcamy do aktywności na portalu. Do zobaczenia jutro!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz