Derby Krakowa są dla jego mieszkańców prawdziwym rollercosterem. Co chwila huśtawki nastrojów powodują, że nikt wokół tego meczu nie przejdzie obojętnie. 13000 fanatyków Cracovii dziś dopingowało swój zespół i chyba się nie zawiodło.
Mecz zaczął się od mocnego uderzenia. W 3 minucie dośrodkowywał z
rożnego Maciej Sadlok, piłka odbiła się w polu karnym od Wójcickiego i
Mączyński strzelił tyłem do bramki. Od 3 minuty Wisła prowadziła.
Cracovia miała początkowo problemy, aby podejść pod bramkę Cierzniaka.
Centrostrzał(ładne określenie komentatorów) na bramkę rywala oddał
Wołąkiewicz, ale piłka minimalnie minęła słupek. Z pomocą "Pasom"
przyszedł kapitan Wisły i bramkarz. Głowacki zagrał lekko do
Cierzniaka(naszym zdaniem ten, gdyby był dobrze ustawiony zdążyłby przed
napastnikiem) a Cetnarski ominął goalkeepera i wyrównał w 12 minucie. Teraz
zaczęły się prawdziwe emocje. Kontrolę nad meczem przejęła Cracovia.
Najpierw z dystansu potężną bombę posłał Dąbrowski, ale z najwyższym
trudem odbił piłkę Cierzniak. Z każdą upływającą minutą to Wisła
przejmowałą inicjatywę. W 27 minucie Mączyński strzelił z 16 metrów, ale
dobrą interwencją popisał się Pilarz. "Pasy" przed przerwą miały dwie
dogodne okazje. Najpierw Jendrisek strzelił nad poprzeczką, a potem
Covilo pod koniec pierwszej części gry z 5 metrów strzałem nogą trafił w
słupek.
Nie oglądałeś meczu? Obejrzyj skrót!
Druga
połowa nie była tak żywa jak pierwsza. Lekką przewagę w tej części gry
przejęli gośćie. W 65 minucie Jović wpadł w pole karne, lecz uderzył za
lekko, by pokonać Pilarza.
Końcówka należała do gospodarzy. Zepchnęli Wisłę do defensywy. Tej z kolei nie pozostało nic
innego jak wybijać piłki z własnego pola karnego.
innego jak wybijać piłki z własnego pola karnego.
Po świetnym meczu w Krakowie Cracovia zremisowała z Wisłą 1:1, a w Krakowie jest obecnie bezkrólewie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz