Pogoń miała szansę wskoczyć na fotel lidera. Warunek? Wygrana ze Śląskiem trzema bramkami. Śląsk z kolei chciał pokazać, że porażka z Legią była wypadkiem przy pracy i pokazać się kibicom z dobrej strony. Kto wykonał swoje założenia?
Pogoń Szczecin 1:1 Śląsk Wrocław, 26.07.2015, g.15:30
"Portowcy"grali dobrą piłkę, natomiast Śląsk próbował coś z tym zrobić. Niestety miał w tym meczu niewiele do gadania i remis należy przyjąć z pokorą.
W 7 minucie Pogoń miała rzut rożny. Nunes dośrodkowywał, piłkę przedłużył któryś z piłkarzy Śląska a przed świetną okazją stanął Frączczak, ale trafił w poprzeczkę. 18 minut później znów groźnie było pod bramką Pawełka. Lewandowski znalazł się w polu karnym, piłkę na 8 metrze dostał Danielak, ale trafił w bramkarza Śląska. Pod koniec pierwszej połowy Śląsk miał niezłą okazję. Pich uderzył mocno z dystansu, lecz futbolówkę obronił z najwyższym trudem Kudła.
Nie oglądałeś meczu? Zobacz skrót!
Druga połowa nie była wcale gorsza. Cały czas gospodarze atakowali na bramkę Pawełka. Ataki "Portowców" były coraz groźniejsze i bramka wydawała się być kwestią czasu. W 53 minucie Zwoliński stanął przed dobrą szansą. Piłka po jego strzale trafiła w słupek, a źle dobił Murayama. Co nie udało się napastnikowi wcześniej, udało się 5 minut później.
Długi wyrzut z autu Frączczaka dotarł do Zwolińskiego. Ten mimo towarzystwa dwóch obrońców Śląska świetnie się zastawił i strzelił obok bramkarza gości. Pogoń prowadziła 1:0. Jeśli myślicie, że w tym momencie Śląsk się rzucił do ataku to się mylicie. Niewidoczni byli Paixao, oraz przede wszystkim Biliński, który miał być gwiazdą Śląska a na chwilę obecną nie może się odnaleźć w drużynie trenera Pawłowskiego. Kiedy druga bramka dla Pogoni wisiała w powietrzu, nieoczekiwanie wyrównał Śląsk. Paixao podał do Picha, a ten będąc w sytuacji sam na sam pokonał Kudłę. Goście znów się cofnęli i bronili wyniku. Pomimo starań "Portowców" wynik nie uległ zmianie i drużyny podzieliły się punktami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz